Witajcie w ostatni listopadowy wieczór w tym roku. Przyznam, że jestem ostatnio w lekkim niedoczasie. Ciężko było zdążyć z kalendarzem. Ale czego się nie robi dla Małego Człowieka. Swoją drogą, zawsze dziwiła mnie ogromna cierpliwość i wyrozumiałość, jaką rodzice darzą swoich małych, bezlitosnych „potworków”. Dziś rozumiem, że to innego rodzaju miłość. Taka na wszelkie zło i wszelkie dobro. Taka, która wybacza po jednym uśmiechu i taka, która przetrwa wiele nieprzespanych nocy, poranne awantury i szarpanie za płaszcz. To dlatego my rodzice dwoimy się i troimy, aby nasze małe pociechy wspominały ten czas dzieciństwa jak najlepiej.
Osobiście chciałabym, aby nasz syn wspominał ten okres jako czas beztroski, żeby ten czas kojarzył mu się z pięknymi obyczajami. Pięknie będzie kiedyś słuchać opowieści o naszych rodzinnych tradycjach. Stąd też zrodził się pomysł adwentowego kalendarza. Jego zawartość już znacie. Opowiadałam o tym w tym wpisie. Zawiera głównie przybory plastyczne, różnego rodzaju pisaki, kredki, gumki i zadania do wykonania.
Wszystko zapakowałam w szary i biały papier pakowy i ozdobiłam sznurkami i wstążkami, które akurat miałam pod ręką. Kalendarz zawisł na drabinie, która świetnie się do tego nadaje. Drabina to projekt DIY.
A Wy robicie kalendarze adwentowe? Mam nadzieję, że mój przypadł Wam do gustu.
Do zobaczenia w grudniu!